piątek, 10 lutego 2017

Chemia śmierci - Simon Beckett


Chemia śmierci

Autor: Simon Beckett
Tłumacz: Jan Kraśko
Cykl: Dr David Hunter (tom 1)
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 331
Moja ocena: 9/10

Wybitny antropolog sądowy – David Hunter, po stracie dwóch najbliższych osób porzuca dotychczasowe życie w Londynie i przeprowadza się do małego miasteczka Manham. Chce zostawić za sobą wszystkie bolesne wspomnienia, odciąć się od dotychczasowej pracy i wieść spokojne życie lekarza rodzinnego. Nie udaje mu się to jednak na długo, ponieważ w miasteczku dochodzi do brutalnego morderstwa, a miejscowa policja nie jest w stanie sama rozwiązać zagadki. Miejscowi chłopcy odnajdują zmasakrowane zwłoki, w różnych miejscach podrzucane są okaleczone ciała zwierząt, a kilka dni później w tajemniczych okolicznościach znika kolejna kobieta. Najgorszym dla miejscowej społeczności ciosem jest się fakt, że mordercą musi być jeden z mieszkańców. Hunter niechętnie zgadza się pomóc w śledztwie, a kiedy kolejną ofiarą zostaje jego przyjaciółka angażuje się w sprawę całym sobą, nie zważając na niebezpieczeństwo.

Narrator, którym jest sam doktor Hunter, wprowadza nas w swoją opowieść słowami, które od razu intrygują. Pierwsza strona jest po prostu fantastyczna! (zachęcam do przeczytania fragmentu klik) Sprawia to, że powieść wciąga od pierwszej linijki. David jako antropolog sądowy znający się na rzeczy od samego początku nie oszczędza nam opisów rozkładających się zwłok i zajmujących się nimi owadów. Dowiadujemy się jak szybko zaczyna rozkładać się ludzkie ciało i jak długi może być pochód larw wychodzących z ciała, które nie wiedzieć czemu zawsze podążają na południe. Po wstępie, który przyprawia o gęsią skórkę i po mocnych słowach na okładce można oczekiwać najlepszego. A ta powieść w stu procentach spełnia te oczekiwania.

Uwielbiam książki, które podczas czytania wywołują dreszcz emocji i strach. Podziwiam autorów, którzy nie boją się brutalnych opisów i w szczegółowy sposób przedstawiają nawet drastyczne momenty. Mimo że Chemia śmierci nie jest najlepszą książką tego typu, którą miałam okazję poznać, to nie zawiodła mnie i bardzo mi się spodobała. W pierwszej chwili może wydawać się dość schematycznym kryminałem: bohater po przejściach, który przeżył tragedię, małe miasteczko zapomniane przez wszystkich i pierwsze morderstwa w jego historii, które sprawiają, że reporterzy tłumnie do niego przyjeżdżają. Jest jednak w niej coś wyjątkowego, innego i wciągającego, a główny bohater jest dobrze wykreowany. Beckett spisał się świetnie. Sprawił, że przez cały czas czułam podekscytowanie i szybsze bicie serca. Z kolei zakończenie wbiło w fotel, bo jak to bywa w tego typu książkach było niezwykle zaskakujące.

W książce podoba mi się również okładka. Od razu wprowadza nas w klimat powieści, a muchy są genialne i ściśle wiążą się z treścią. Co prawda zrezygnowałabym z czerwonego paska i dodatkowego napisu na przedzie, który mówi nam, że „już po trzydziestu sekundach przechodzi cię dreszcz. Po minucie masz serce w gardle. A kiedy kończysz czytać, dziękujesz bogu, że to tylko powieść.”, ale nawet z nimi okładka zachwyca.

Zdecydowanie polecam! Niekoniecznie ludziom o stalowych nerwach, ale z pewnością tym, którzy lubią czuć dreszcz emocji podczas czytania. Miłośnicy kryminału koniecznie powinni sięgnąć po tę i inne książki Simona Becketta. Jestem świeżo po lekturze, a już nie mogę się doczekać kolejnych przygód z tym autorem.

Fragment książki
***
"Tydzień po śmierci następuje tak zwany ześlizg. Dlatego zwłoki są takie pomarszczone, jakby pokrywało je za dużo skóry. Zwłaszcza na rękach. W końcu skóra zsuwa się zupełnie, tak jak rękawiczka. Często się jej nie zauważa albo bierze ją za liście." (str. 61)
***
"Istnieje około stu tysięcy gatunków much. Są różnych kształtów i rozmiarów, mają różny cykl życia. Muchy plujki, te zielone i niebieskie, są najpowszechniejsze i należą do rodziny Calliphoridae. Żywią się gnijącą materią organiczną." (str. 177)
***
"Cisza. Tylko ten oddech. Jedno uderzenie serca, drugie i... cichy trzask odkładanej słuchawki."
(str. 217)

2 komentarze:

  1. Fajnie, że książka wywołuje tyle emocji. Będę ją miała na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam "Chemię śmierci", czytałam ją wiele lat temu, ale wciąż ciepło wspominam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie!
Będzie mi bardzo miło jeśli dasz znać co myślisz o tym poście :)