Pocałunek morza
Autor: Anna Stryjewska
Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 288
Moja opinia: 7/10
Od wielu lat największym
pragnieniem Patrycji jest zobaczenie morza. Poznajemy ją podczas podróży
pociągiem, w drodze do spełnienia marzeń. W czasie tego przejazdu młoda kobieta
wspomina swoje dzieciństwo. Opowiada nam o czasach kiedy jeszcze żyła jej
ukochana mama. Niestety, kiedy dziewczynka miała 10 lat, rodzicielka przegrała
walkę z chorobą. Kiedy ojciec, po kilku latach, postanowił ożenić się ponownie
Patrycja trafiła pod opiekę babci. Miało to być chwilowe rozwiązanie, ale
okazało się, że została porzucona na rzecz nowej rodziny i luksusów. Babka od
początku nie ukrywała swojej niechęci do wnuczki, którą traktowała jak służącą.
Dziewczynka musiała szybko dorosnąć i zająć się zniszczonym i bardzo
zaniedbanym domem, w którym czuła się jak intruz. Mimo ciężkiego startu nie
traciła nadziei, że jej życie kiedyś będzie wyglądało inaczej. Lata mijały.
Pewnego dnia dotarła do niej wiadomość, że ojciec umiera i chce z nią
porozmawiać. Na łożu śmierci wyjawia prawdę o jej pochodzeniu i rodzinie, co
jest dla niej wielkim szokiem. Zagubiona Patrycja trafia w ramiona przystojnego
Przemka, który okazuje się być inny niż myślała. Szybko okazuje się, że jest w
ciąży, niestety zostaje ze wszystkim sama. Uciekając od przeszłości,
nieszczęśliwej miłości i strachu wyrusza w samotną podróż do Trójmiasta.
Kończąc swoje rozmyślania nad tym co ją spotkało dociera na plażę i w akcie
desperacji rzuca się do morza. Na szczęście przed utopieniem ratuje ją
nieznajoma kobieta, która zabiera Patrycję pod swoje skrzydła. Panie stają się
dla siebie bardzo bliskie, są jak rodzina i pomagają sobie nawzajem. Od tej
chwili los Patrycji się odmienia, ale czy zdoła stawić czoła demonom przeszłości?
Czy samotna matka ma szansę na miłość i udaną karierę zawodową? Jak potoczy się
dalsze życie młodej mamy?
Kiedy tylko usłyszałam
o tej książce wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Niezwykle zaintrygował mnie
jej opis. Z resztą już sama okładka przyciąga uwagę. Wiązałam z tą historią
wielkie nadzieje, czy spełniła moje oczekiwania?
Książkę możemy
podzielić na dwie części. W pierwszej bohaterka opowiada nam o wydarzeniach,
które miały miejsce przed podróżą nad morze, czyli na wsi. W drugiej natomiast poznajemy
losy Patrycji po opuszczeniu rodzinnych stron. W nowym mieście nikt jej nie zna
i nie ocenia. Poznaje prawdziwych przyjaciół, wydaje na świat zdrowego synka i sama
„odradza” się na nowo. Zyskuje odwagę sięgania po więcej i spełniania
dziecięcych marzeń. Zawsze jednak przychodzi taki czas, w którym trzeba
rozliczyć się z przeszłością.
Pocałunek
morza to poruszająca opowieść o samotności wśród ludzi,
braku miłości i akceptacji, determinacji, walce o własne marzenia i o bólu,
który nie każdy byłby w stanie udźwignąć. Jest to powieść, która wciąga od
pierwszej strony i nie daje o sobie zapomnieć. Akcja toczy się powolutku, swoim
własnym tempem, ale ani przez chwilę czytelnik nie czuje się znudzony, wręcz
przeciwnie – czyta z zapartym tchem. Debiutująca autorka posługuje się lekkim i
prostym językiem dzięki czemu nie jesteśmy przytłoczeni nadmiarem emocji. Czyta
się ją łatwo i przyjemnie pomimo ciężkich tematów. Anna Stryjewska świetnie
poradziła sobie również ze skokami w czasie. Zazwyczaj takie przeskoki
wprowadzają zamęt i często gubię się w fabule. W tym przypadku łatwo było się
odnaleźć.
Były momenty kiedy zachowanie
głównej bohaterki mnie irytowało. Dawała się wykorzystywać i bez piśnięcia
akceptowała wszystko co się jej przytrafiało. Nie wyrażała żadnych emocji.
Zamiast złościć się na ojca, który bez najmniejszego powodu ją porzucił jeszcze
go pocieszała. Jej naiwność mnie denerwowała i miałam ochotę nią potrząsnąć. Zdaję
sobie jednak sprawę z tego, że takie osoby istnieją naprawdę i widocznie taki
był zamysł autorki, by pokazać młodą kobietę, która jest samotna, bardzo
zagubiona i nie wie, że może żyć inaczej.
Jest jednak coś czego
zaakceptować nie mogę. W powieści pojawia się problem molestowania. Mała
dziewczynka stała się ofiarą starszego sąsiada - Zygmunta. Moim zdaniem autorka
źle poprowadziła ten wątek. Patrycja jednego wieczoru przeżywa traumę, a
następnego dnia jak gdyby nic się nie stało plotkuje z oprawcą przy herbatce.
Co więcej bohaterowie zaprzyjaźniają się. Pan Zygmunt staje się swego rodzaju
aniołem stróżem, a to co wydarzyło się między nimi na początku już ani razu nie
zostaje w tekście wspomniane. Wątek ten mógł zostać spokojnie pominięty,
ponieważ nic nie wnosi do fabuły, a stał się szkodliwy. Autorka tłumaczy
zachowanie mężczyzny tym, że był pijany. Pokazuje nam, że na ofierze taki akt
nie robi większego wrażenia i nie wpływa na jej psychikę. Alkohol nie jest
żadnym wytłumaczeniem takiego zachowania!
Nie do zaakceptowania
jest dla mnie sposób ukazania problemu jakim jest wykorzystanie seksualne,
przez co nie mogę z czystym sumieniem książki polecić. Wielka szkoda, bo poza
tym Pocałunek morza był dobrą lekturą.
Myślę, że bardziej przypadnie do gustu starszym czytelnikom niż nastolatkom.
Nie polecam, ale też nie zniechęcam.
"Świat krzyczał, świat śpiewał, wirował, tańczył, a z niej uchodziło życie. Cóż za paradoks!" (str. 135)
***
"- Wiesz, o czym marzę?
- O czym? - zapytała, tuląc
się do jego piersi.
- Pragnę, żebyś została matką
mojego dziecka.
- Podobno każda kochająca kobieta
marzy o takim wyznaniu. To komplement najwyższej wagi."
(str. 219)
***
"Raz na wozie, raz pod wozem, zwykła mawiać Maria, a słowa te często przypomniały się Patrycji, dlatego liczyła się z każdym wydanym groszem, a na szaleństwa nie pozwalał jej rozsądek." (str. 222)
_____________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Szara Godzina.
Autor: Anna Stryjewska
Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 288
Moja opinia: 7/10
Od wielu lat największym
pragnieniem Patrycji jest zobaczenie morza. Poznajemy ją podczas podróży
pociągiem, w drodze do spełnienia marzeń. W czasie tego przejazdu młoda kobieta
wspomina swoje dzieciństwo. Opowiada nam o czasach kiedy jeszcze żyła jej
ukochana mama. Niestety, kiedy dziewczynka miała 10 lat, rodzicielka przegrała
walkę z chorobą. Kiedy ojciec, po kilku latach, postanowił ożenić się ponownie
Patrycja trafiła pod opiekę babci. Miało to być chwilowe rozwiązanie, ale
okazało się, że została porzucona na rzecz nowej rodziny i luksusów. Babka od
początku nie ukrywała swojej niechęci do wnuczki, którą traktowała jak służącą.
Dziewczynka musiała szybko dorosnąć i zająć się zniszczonym i bardzo
zaniedbanym domem, w którym czuła się jak intruz. Mimo ciężkiego startu nie
traciła nadziei, że jej życie kiedyś będzie wyglądało inaczej. Lata mijały.
Pewnego dnia dotarła do niej wiadomość, że ojciec umiera i chce z nią
porozmawiać. Na łożu śmierci wyjawia prawdę o jej pochodzeniu i rodzinie, co
jest dla niej wielkim szokiem. Zagubiona Patrycja trafia w ramiona przystojnego
Przemka, który okazuje się być inny niż myślała. Szybko okazuje się, że jest w
ciąży, niestety zostaje ze wszystkim sama. Uciekając od przeszłości,
nieszczęśliwej miłości i strachu wyrusza w samotną podróż do Trójmiasta.
Kończąc swoje rozmyślania nad tym co ją spotkało dociera na plażę i w akcie
desperacji rzuca się do morza. Na szczęście przed utopieniem ratuje ją
nieznajoma kobieta, która zabiera Patrycję pod swoje skrzydła. Panie stają się
dla siebie bardzo bliskie, są jak rodzina i pomagają sobie nawzajem. Od tej
chwili los Patrycji się odmienia, ale czy zdoła stawić czoła demonom przeszłości?
Czy samotna matka ma szansę na miłość i udaną karierę zawodową? Jak potoczy się
dalsze życie młodej mamy?
Kiedy tylko usłyszałam
o tej książce wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Niezwykle zaintrygował mnie
jej opis. Z resztą już sama okładka przyciąga uwagę. Wiązałam z tą historią
wielkie nadzieje, czy spełniła moje oczekiwania?
Książkę możemy
podzielić na dwie części. W pierwszej bohaterka opowiada nam o wydarzeniach,
które miały miejsce przed podróżą nad morze, czyli na wsi. W drugiej natomiast poznajemy
losy Patrycji po opuszczeniu rodzinnych stron. W nowym mieście nikt jej nie zna
i nie ocenia. Poznaje prawdziwych przyjaciół, wydaje na świat zdrowego synka i sama
„odradza” się na nowo. Zyskuje odwagę sięgania po więcej i spełniania
dziecięcych marzeń. Zawsze jednak przychodzi taki czas, w którym trzeba
rozliczyć się z przeszłością.
Pocałunek
morza to poruszająca opowieść o samotności wśród ludzi,
braku miłości i akceptacji, determinacji, walce o własne marzenia i o bólu,
który nie każdy byłby w stanie udźwignąć. Jest to powieść, która wciąga od
pierwszej strony i nie daje o sobie zapomnieć. Akcja toczy się powolutku, swoim
własnym tempem, ale ani przez chwilę czytelnik nie czuje się znudzony, wręcz
przeciwnie – czyta z zapartym tchem. Debiutująca autorka posługuje się lekkim i
prostym językiem dzięki czemu nie jesteśmy przytłoczeni nadmiarem emocji. Czyta
się ją łatwo i przyjemnie pomimo ciężkich tematów. Anna Stryjewska świetnie
poradziła sobie również ze skokami w czasie. Zazwyczaj takie przeskoki
wprowadzają zamęt i często gubię się w fabule. W tym przypadku łatwo było się
odnaleźć.
Były momenty kiedy zachowanie
głównej bohaterki mnie irytowało. Dawała się wykorzystywać i bez piśnięcia
akceptowała wszystko co się jej przytrafiało. Nie wyrażała żadnych emocji.
Zamiast złościć się na ojca, który bez najmniejszego powodu ją porzucił jeszcze
go pocieszała. Jej naiwność mnie denerwowała i miałam ochotę nią potrząsnąć. Zdaję
sobie jednak sprawę z tego, że takie osoby istnieją naprawdę i widocznie taki
był zamysł autorki, by pokazać młodą kobietę, która jest samotna, bardzo
zagubiona i nie wie, że może żyć inaczej.
Jest jednak coś czego
zaakceptować nie mogę. W powieści pojawia się problem molestowania. Mała
dziewczynka stała się ofiarą starszego sąsiada - Zygmunta. Moim zdaniem autorka
źle poprowadziła ten wątek. Patrycja jednego wieczoru przeżywa traumę, a
następnego dnia jak gdyby nic się nie stało plotkuje z oprawcą przy herbatce.
Co więcej bohaterowie zaprzyjaźniają się. Pan Zygmunt staje się swego rodzaju
aniołem stróżem, a to co wydarzyło się między nimi na początku już ani razu nie
zostaje w tekście wspomniane. Wątek ten mógł zostać spokojnie pominięty,
ponieważ nic nie wnosi do fabuły, a stał się szkodliwy. Autorka tłumaczy
zachowanie mężczyzny tym, że był pijany. Pokazuje nam, że na ofierze taki akt
nie robi większego wrażenia i nie wpływa na jej psychikę. Alkohol nie jest
żadnym wytłumaczeniem takiego zachowania!
Nie do zaakceptowania
jest dla mnie sposób ukazania problemu jakim jest wykorzystanie seksualne,
przez co nie mogę z czystym sumieniem książki polecić. Wielka szkoda, bo poza
tym Pocałunek morza był dobrą lekturą.
Myślę, że bardziej przypadnie do gustu starszym czytelnikom niż nastolatkom.
Nie polecam, ale też nie zniechęcam.
"Świat krzyczał, świat śpiewał, wirował, tańczył, a z niej uchodziło życie. Cóż za paradoks!" (str. 135)
***
"- Wiesz, o czym marzę?
- O czym? - zapytała, tuląc
się do jego piersi.
- Pragnę, żebyś została matką
mojego dziecka.
- Podobno każda kochająca kobieta
marzy o takim wyznaniu. To komplement najwyższej wagi."
(str. 219)
***
"Raz na wozie, raz pod wozem, zwykła mawiać Maria, a słowa te często przypomniały się Patrycji, dlatego liczyła się z każdym wydanym groszem, a na szaleństwa nie pozwalał jej rozsądek." (str. 222)
_____________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Szara Godzina.
_____________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Szara Godzina.
Wiele niezbyt pochlebnych opinii czytałam o tej książce, co mnie niepokoi, bo sama wkrótce będę ją czytać.
OdpowiedzUsuńMoże to głupie, ale okładka mnie odrzuciła od tej pozycji. I chyba nie odnalazłabym się w niej. Zdecydowanie nie moje klimaty :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Mnie też czasami okładki skutecznie zniechęcają do lektury.
Usuńszkoda, że jeden niedopracowany wątek przekreślił pozytywne wrażenie, opis jednak dalej mnie intryguje, a twoja recenzja podsyciła ciekawość
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo ciekawa. Nie słyszałam wcześniej o tej książce. Może się skuszę
OdpowiedzUsuńNie jest to lektura dla mnie, tym razem podziękuję, zdecydowanie jestem na nie.
OdpowiedzUsuńA mnie z kolei morze przyciąga
OdpowiedzUsuńpisanyinaczej.blogspot.com
OdpowiedzUsuńChyba coś dla mnie. Będę miał na uwadze.