Bad Mommy
Autor: Tarryn Fisher
Tłumacz: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 320
Moja ocena: 8/10
Jolene i Darius są
szczęśliwym małżeństwem mieszkającym na przedmieściach. Razem wychowują
kilkuletnią córeczkę – Mercy. Pewnego dnia do domu obok wprowadza się nowa
sąsiadka o imieniu Fig. Kobiety bardzo szybko zaprzyjaźniają się i spędzają ze
sobą coraz więcej czasu. Z dnia na dzień ich relacja staje się coraz bardziej
niepokojąca. Fig każdą wolną chwilę spędza w domu sąsiadów, kupuje takie same
meble i dodatki, tak samo się ubiera i farbuje włosy na ten sam kolor co
Jolene, kopiuje nawet jej zdjęcia na portalach społecznościowych. Zachowuje się
tak by przejąć życie sąsiadki. Wierzy, że w Mercy żyje dusza jej nienarodzonego
dziecka i bardzo chce ją odzyskać. Według niej Jo jest Złą mamą i nie zasługuje
na to by opiekować się dziewczynką.
CAŁA RECENZJA DOSTĘPNA TUTAJ!
Tarryn Fisher świetnie
poradziła sobie z bardzo trudnym zadaniem jakim jest napisanie wiarygodnej
powieści psychologicznej. Widać, że przed rozpoczęciem pisania poświęciła czas
na reserch.
Wykazała się też zdolnością do wnikania w ludzki umysł. Udało się jej zrozumiale
wytłumaczyć pokrętną logikę nie tylko Fig, ale i innych bohaterów.
Jeśli szukasz książki,
która miesza w głowie i zostaje w niej na długo, wciąga bez reszty i pozwala zatracić się w czytaniu, a do tego
zostawia z zakończeniem, które aż prosi się o kontynuację, to ta książka jest
dla Ciebie. Gorąco polecam!
"Kobiety opowiadały
historię swoimi oczami. I jeśli spojrzało się w nie odpowiednio uważnie, dało
się ją odczytać: ten błysk, martwą pustkę, powolne i szybkie mrugnięcia.
Historia emocji. Czyjeś oczy mogły wzbudzać niepokój albo wręcz przeciwnie,
uspokajać."-str. 235
***
"Potem jednak zdałam
sobie sprawę, że cierpienie nie było prawdziwe, a pożądane. Ból sprawiał, że
czuła się ważna. Wszystkie jej boleści były starannie wyćwiczone, tak jak cała
osobowość. Fig rozdawała plastikowe kwiaty – tak doskonale imitujące żywe, że
prawie daliśmy się nabrać. Jednocześnie zbierała różne drobne rzeczy, tak małe,
że prawie się tego nie zauważało: bibeloty, playlistę – coś, dzięki czemu mogła
nawiązać relację z innymi ludźmi." –str. 251
***
"Czasami czujesz w
trzewiach, że coś jest nie tak. To złe przeczucie ciąży ci w kiszkach jak worek
kamieni. Nie da się o tym zapomnieć, a jednocześnie uczysz się, jak z tym żyć.
Po prostu wciąż nie chcesz mieć racji. Wolisz powtarzać sobie, że jesteś
wariatką, wolisz pić i płakać w poduszkę. Wszystko, byle nie konfrontować się z
prawdą – że się nie mylisz." –str.267
O książkach autorki słyszałam już bardzo dużo i to same pozytywy, więc są na mojej liście "do przeczytania". Jestem bardzo ciekawa czy przypadną mi do gustu.
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś po nią sięgnę, najpierw chciałabym przeczytać "Margo", bo jakoś bardziej przykuła moją uwagę a ewentualnie później "Bad mommy" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/
Raczej nie gustuję w takich książkach, ale recenzja jest bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa nie przepadam za horrorami - głównie dlatego, że zamiast mnie przerażać - nudzą.
OdpowiedzUsuń"Bad Mommy" nie jest horrorem ;)
UsuńZapiszę sobie ten tytuł, a na razie mam straszne zaległości czytelnicze :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie podobała mi się Margo, tej autorki :) Więc i po tę książkę z ciekawością sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Margo i autorka mi zaimponowała, mam nadzieję, że gdy sięgnę po Bad mommy tez tak będzie. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Tarryn, są magnetyzujące i zawsze robią mi zamęt w głowie. Jeśli spodobała Ci się "Bad mommy" to rekomenduję "Ciemną stronę" - moim zdaniem najlepsza książka tej pisarki.
OdpowiedzUsuńMam już "Ciemną stronę" na półce, więc prędzej czy później po nią sięgnę.
Usuń