czwartek, 11 kwietnia 2019

Płynąc ku przeznaczeniu - Weronika Tomala



Płynąc ku przeznaczeniu

Autor: Weronika Tomala
Wydawnictwo: Dlaczemu
Liczba stron: 326




Skromna i nieśmiała studentka Dominika wraz z dwoma przyjaciółkami wyjeżdża na swoje pierwsze prawdziwe wakacje. Od dawna marzyły o podróży do Hiszpanii i w końcu udało im się uzbierać odpowiednią sumę pieniędzy. Podekscytowane dziewczyny planują przeżyć wakacje marzeń – szum fal, prażące słońce, drinki z parasolkami i odrobina szaleństwa, aby mieć co wspominać. Już pierwszego dnia poznają grupkę przystojnych Polaków, którzy z łatwością zawracają im w głowach. Dominice wpada w oko najmroczniejszy z mężczyzn - Dawid, w którym szybko się zakochuje. Na nieszczęście spokojnej i niepewnej siebie młodej kobiety jest on typem playboya, który lubi jednonocne przygody i nie liczy się z uczuciami kobiet. Nawet nie próbuje ukryć wielkiej niechęci w stosunku do Dominiki, jest dla niej niemiły i próbuje ją upokorzyć. Mimo to jako zawodowy instruktor pływania postanawia pomóc dziewczynie w pokonaniu lęku przed głęboką wodą. Czy z tej znajomości może wyjść coś dobrego?  Czy przyjaciółki tak jak zaplanowały będą mile wspominać te wakacje?

Do sięgnięcia po Płynąc ku przeznaczeniu skłoniły mnie dwie rzeczy: polska autorka oraz cytat z okładki – „A wszystko zmieniło się w dniu, kiedy poznałam Ciebie. I kiedy Cię utraciłam”. Bardzo mnie on zaintrygował. Był obietnicą czegoś więcej niż kolejne zwykłe romansidło, w którym tylko kwitnie miłość i nic więcej się nie dzieje. Pokładałam w tej książce wielkie nadzieje. Niestety nie do końca sprostała moim oczekiwaniom, ale też nie uważam żeby czas z nią spędzony był stracony.

Autorka nie unikała schematów i tak naprawdę bardzo łatwo przewidzieć bieg większości wydarzeń, ale moim największym zarzutem jest zachowanie głównej bohaterki. Dominika nie zachowuje się jak dorosła kobieta, a raczej nastolatka, która wkracza w okres dojrzewania. Po dwóch spotkaniach z mężczyzną, który pomijając kilka niemiłych i bezczelnych uwag, nawet z nią nie rozmawia stwierdza, że jest w nim po uszy zakochana. Uważa, że już teraz wywrócił jej świat do góry nogami i nie może myśleć o niczym innym. Wiem, że podczas pierwszego spotkania można poczuć jakieś przyciąganie czy fascynację, ale na pewno nie miłość. Kolejnym minusem jest ogólne tempo wydarzeń. Wszystko dzieje się zbyt szybko i bez większego wyjaśnienia. Dawid w jednej chwili nie znosi Dominiki, a za chwilę zmienia zdanie i próbuje się do niej zbliżyć pojawiając się na lekcji pływania, na którą umawiała się z kimś innym. Oczywiście można po czasie zmienić o kimś zdanie, ale to raczej nie zdarza się tak nagle i jest wynikiem większej ilości spotkań i wydarzeń.

Na szczęście książka ma też swoje plusy. Moim zdaniem jednym z nich niewątpliwie jest zakończenie. Mimo że spodziewałam się jakiegoś dużego zwrotu w akcji to obstawiałam inne wydarzenie, więc autorce udało się mnie zaskoczyć. Przyznam, że nawet przez chwilę zakręciła się w moim oku łezka. Bardzo podobało mi się również ukazanie jak ważna jest nie tylko miłość, ale i przyjaźń. Mogliśmy podziwiać jakie świetne relacje łączą najlepsze przyjaciółki. Są sobie oddane i bardzo dbają o siebie nawzajem. Żadna z nich nie jest pozostawiona sama sobie bez względu na okoliczności.

Muszę przyznać, że autorka ma lekkie pióro i mimo początkowej irytacji zachowaniem głównych bohaterów książkę czytało mi się przyjemnie i szybko. Co więcej fabuła okazała się nie do końca przewidywalna, bo takiego zakończenia nie przeczuwałam. I to właśnie dla tego zakończenia warto sięgnąć po Płynąc ku przeznaczeniu. Jest to książka dla kogoś kto ma ochotę przeczytać coś lekkiego z elementem zaskoczenia, ale jednocześnie nie zajmującego myśli na długo.
***
"W takich momentach zdawałam sobie sprawę z tego, jak cudownym darem jest przyjaźń. Częściowo skleja rozbitą duszę, bez której nie da się żyć. Wystarczyło kilka miłych słów, bym odważyła się podnieść głowę i zmierzyć z wyzwaniem." (str. 51)
***
"Emocje podchodziły mi do gardła i rosły, a sekundy przybrały formę długich, ciągnących się minut tak, jakbym nagle wpadła w środek klepsydry, której piasek nie potrafi przecisnąć się w dół." (str. 191)
***
"Myślę, że rozstanie nie byłoby tak bolesne. Sądzę, że nawet śmierć nie uczyniłaby takiego spustoszenia. Najbardziej cierpimy wtedy, kiedy czekamy na coś, co nie nadchodzi. W niewiedzy, strachu i poczuciu zagrożenia. Najgłębsze ciosy zadaje bowiem słabnąca wiara, najtrwalsze rany - bezsilność." (str. 317)

4 komentarze:

  1. Bardzo miło wspominam lekturę tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za tyle pięknych słów. Książka nie jest idealna, wiem że są niedociągnięcia i na pewno pracuję i będę nad nimi pracowała przy kolejnych moich książkach :) Niemniej jednak chylę czoła przed rzetelną recenzja i dziękuję za poświęcony "Płynąc" czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wielką chęcią przeczytam kolejne książki i będę obserwowała progres :)

      Usuń
  3. Chętnie przeczytam książkę naszej blogowej koleżanki :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie!
Będzie mi bardzo miło jeśli dasz znać co myślisz o tym poście :)