Pokój
Autor: Emma Donoghue
Tłumacz: Ewa Borówka
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 27.01.2016 (wydanie II)
Liczba stron: 408
Moja ocena: 8/10
Jack pięć lat temu przyszedł na
świat w zamkniętym Pokoju. Jest on dla niego całym światem, bo nigdy nie
wychodził poza jego mury. Rośnie nieświadomy, że cokolwiek istnieje poza tym
jednym pomieszczeniem. Jego mama siedem lat temu została porwana i zamknięta w
specjalnie do tego celu wybudowanym dźwiękoszczelnym pomieszczeniu. Od tego
czasu była regularnie gwałcona przez swojego porywacza, w wyniku czego na świat
przyszedł Jack. Kobieta skupiła się na dziecku, dzięki czemu nie popadła w
obłęd. Stara się zapewnić mu normalność i stwarza dla niego całkiem inny świat,
gdzie miejsca i ludzie z telewizora są wymyśleni i tak naprawdę nie istnieją, a
za drzwiami pokoju jest tylko kosmos. Wszystko po to, aby oszczędzić chłopcu
cierpienia jakie sama odczuwa. Pewnego dnia uznaje, że Jack jest na tyle duży,
że plan ucieczki, który od dawna miała w głowie, można w końcu wcielić w życie.
Jak uda im się uwolnić? Jak poradzą sobie w świecie „Nazewnątrz”?
Narratorem powieści jest Jack,
więc to z jego perspektywy poznajemy całą historię. Dzięki temu język jest
bardzo prosty. Autorce i tłumaczowi bardzo dobrze udało się odwzorować mowę i
sposób postrzegania świata małego dziecka. Liczne neologizmy, brak gramatyki i naiwne
oceny sytuacji dodają dużo realizmu. Myślę, że gdyby to mama prowadziła
narrację powieść byłaby bardziej przygnębiająca, ale jednocześnie mniej wstrząsająca.
Książka podzielona jest na kilka rozdziałów,
ale tak naprawdę możemy podzielić ją na dwie części. Pierwsza to przedstawienie
życia w Pokoju. Poznajemy wszystkie codzienne rytuały i zabawy jakie lubi Jack.
Druga natomiast pokazuje trudy przystosowania do życia po uwolnieniu z
zamknięcia. Bardzo podobało mi się pokazanie całej drogi jaką musiał przejść
Jack, aby oswoić się z nową sytuacją. Coś co dla matki było wybawieniem, dla
dziecka stało się dużą traumą. Dla Jacka do tej pory całym światem było jedno
pomieszczenie. Wszystko było zawsze na swoim miejscu, a każdy dzień wyglądał
bardzo podobnie. Nagle odkrywa, że nie jest jedynym dzieckiem na świecie, że Ci
wszyscy ludzie z filmów żyją naprawdę i, że nawet drzewa i trawa są prawdziwe.
Takie wywrócenie życia do góry nogami i konfrontacja ze światem zewnętrznym
musi być bardzo trudnym doświadczeniem, ale książka pokazuje nam, że człowiek
ma niezwykłe możliwości adaptacyjne.
Chciałoby się wierzyć, że takie
rzeczy dzieją się jedynie w książkach. Niestety to nie jest tylko fikcja
literacka a takie „pokoje” istnieją naprawdę. Emma Donoghue nie ukrywa, że do
napisania Pokoju zainspirowała ją
prawdziwa historia. Była to sprawa Josefa Fritzla, który przez 24 lata więził i
wielokrotnie gwałcił swoją córkę. Elisabeth urodziła w tym czasie siedmioro
dzieci, w tym chłopca, który w chwili uwolnienia miał 5 lat. Myślę, że autorka
bardzo dobrze poradziła sobie z tym trudnym tematem i opisała go z dużym
wyczuciem.
Pokój jest
książką od której nie sposób się oderwać. Przeczytałam ją jednym tchem i żyłam
nią jeszcze przez kilka kolejnych dni, nie mogąc zabrać się za kolejną pozycję.
Jest to z pewnością powieść, która zapada w pamięć i zmusza do przemyślenia
pewnych spraw. Dzięki niej bardziej doceniamy to co mamy, swoją codzienność. Warto
po nią sięgnąć i zapoznać się z ekranizacją, która powstała na jej podstawie.
Film oglądałam zaraz po przeczytaniu książki i również byłam zadowolona.
***
"Bardzo bym chciał oglądać telewizor cały czas, ale on ogłupia. Zanim zeszłem z Nieba, Mama miała go włączony ciągle i stanęła się zombi, co jest jak duch, ale chodzi łup łup łup. I teraz zawsze wyłącza po jednym odcinku, potem komórki się rozmnażają na nowo przez dzień i po kolacji możemy obejrzeć następny program i wymądrzeć we śnie."
***
"Jestem na świecie trzy i pół tygodnia i dalej nigdy nie wiem, co mnie zaboli."
***
"Kiedy nasz świat miał jedenaście stóp kwadratowych, łatwiej było go opanować."
Oglądałam tylko film, który mną wstrząsnął. Przyznaje też, że sprawę Elizabeth i Josefa sporo śledziłam i do dziś ciężko uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę. Szczególnie, że matka dziewczyny "podobno" nic nie wiedziała, a przecież mieszkała nad tym okropnym pokojem, gdzie jej córka przeżywała codzienny koszmar przez tyle lat. Straszne. W każdym razie książkę też chcę przeczytać, szczególnie że narratorem jest dziecko i bardzo jestem ciekawa jak to wyszło.
OdpowiedzUsuń